niedziela, 11 grudnia 2011

Po urlopie.

Wyciszyłam się. Wszystko w głowie poukładałam. Tak miało być i tego zabrakło wcześniej. Spokój, nie koniecznie cisza. W zgodzie z duszą potrafię krzyknąć, potrafię też przyznać się do błędów. Dojrzewam :) I nie, nie zamierzam teraz odejść. Jestem silniejsza od niepowodzeń. Los w mych rękach nabiera przyjaznego kształtu, oświetla drogę niczym promyk w jesienny dzień, albo w pierwszy dzień wiosny po długiej zimie :)