piątek, 4 grudnia 2009

Melancholia

Pozwoliłam sobie dziś na chwilę refleksji. Moi znajomi, znajome, wszyscy zmieniają swoje życie. Kolejna koleżanka wyszła za mąż. Ludzie łączą się w pary. Mało kto pamięta jeszcze chwile z przeszłości, gdy owe plany założenia rodziny były niezwykle odległe. Ktoś przypomniał mi, że ok. 5 lat temu spontanicznie mu pomogłam, podziękował mi za to. Cieszę się, że po tylu latach ten ktoś wspomina mnie dobrze. Mam nadzieję, że nie zmienię się w zgorzkniałą kobietę, której życie dało ostro w kość i która już nigdy nikomu nie pomoże. Zawsze warto być otwartym! Zawsze! Kto wie, może kiedyś ta dobroć okazana innym do nas wróci?

sobota, 19 września 2009

Jestem w Poznaniu. Przyjechałam do dziewczynek moich bo graja wznowieniowe spektakle "Snu nocy letniej" - czy to nie idealny moment na ten spektakl? Kiedy lato powolutku chyli się ku końcowi a na drzewach pojawiają się pierwsze złotem polane liście... W moim pokoju w Warszawie mam balkon od strony podwórza a na środku tego podwórka stoi ogromny kasztanowiec - nie śmiejcie się, on już ma ogromne kasztany w łupinkach na swoich gałązkach. Tak więc trzeba łapać słońce póki jeszcze jest go dużo, bo wieczory to już raczej chłodnawe są ;)
W Poznaniu na przykład jest dziś bardzo ciepło. Zostało mi jakieś 10 minutek na odpoczynek i schodzę na dół by napawać się widokiem moich zdolnych koleżanek w akcji. Wiecie co mnie zawsze wzrusza najbardziej? Kiedy widzę np. taką moją Basieńkę, którą znam tyle lat, jak śpiewa, tańćzy i gra i jak jej to wszystko świetnie wychodzi i przede wszystkim - JAK ONA SIĘ ROZWINĘŁA. I łzy szczęścia same mi stają w koncikach oczu...
A po spektaklu planujemy ruszyć na miasto. Na chwilę tylko, ma się rozumieć ;)
Jutro zaś umówiłam się z Kasią Rościńską, której nie widziałam od stycznia br. kiedy to pierwszy raz byłam w Poznaniu! To niesamowite! Bardzo się cieszę na taki niecodzienny weekendos :)

niedziela, 13 września 2009

A po dwóch tygodniach...

Wiele osób czeka na wiadomości ode mnie, dlatego przede wszystkim pragnę przeprosić za ciszę - wszystko jest zupełnie nowe i czasem brak weny, by coś ładnie napisać, innym razem brak czasu. Ale dziś mam zamiar nadrobić zaległości :)

Jestem w Warszawie już 2 tygodnie. Od tygodnia mieszkam sobie w centrum wystarczy wyjść z bloku i tak - w prawo idę w kierunku Palmy i Pl. Trzech Krzyży a w lewo na Pałac Kultury. Bardzo mi to odpowiada :)

Do pracy jadę teraz godzinę w jedną stronę. Gdy dojeżdżam do Julianowa to tak, jakbym zanurzyła się w ciszę. Tam niemal cały czas świeci słońce! Jest niedaleko do lotniska dzięki czemu z balkonu obserwuję zniżające do lądowania loty piękne sztuki samolotów. Biuro jest w mieszkaniu, póki co jestem tam ja, szefowa i czasem szef. Pracuję na 2 stanowiskach, ale jakoś to godzę. Zapalam się coraz bardziej do obu projektów bo wiem, że moja praca nie pójdzie na marne. Z szefostwem raczej współpracuję niż otrzymuję polecenia służbowe. I mimo, że to dopiero początek to mam dobre przeczucie co do tej instytucji :) Zobaczymy co będzie dalej.

Powoli układam sobie plan dnia, dzięki czemu dopiero w tym tygodniu zacznę odwiedzać przyjaciół. Przez te dwa tygodnie widziałam Dorkę - cieszę się, że mam do niej tak blisko :) No i moją Asieńkę kochaną!

Chciałabym wszystkich zobaczyć! Na szczęście teraz będzie na to dużo czasu!

Dobra wiadomość - następuje reaktywacja Koncertu Rosyjskiego! :) Już niedługo pierwsze koncerty, póki co w planach mamy 8 listopada Warszawę :)

Studia zaczynam w październiku! Wiem, że wszystko zmieniło się na lepsze :) A wielu rzeczy nie mogę się doczekać hi hi

sobota, 15 sierpnia 2009

Takie sobie.. rozważania :)

Trochę mi się tęskni już za stolicą, a jednocześnie staram się cieszyć każdym dniem we Wrocławiu bo przecież to moje ostatnie stacjonarne 2 tygodnie tu. Może byłoby inaczej, gdybym w pracy miała więcej luzu, ale ostatnie dni totalnie mnie wykańczają. Ale oprócz biura są też takie wieczory jak ten wczorajszy - wśród wrocławsko-krakowsko-tarnowsko-opolskich znajomych, śpiewających, grających pasjonatów! To jest piękne, że niezależnie gdzie na co dzień przebywamy to średnio co 2 tygodnie ktoś z kimś się widzi! Za to ich wszystkich uwielbiam :)

środa, 5 sierpnia 2009

uDało się!

Teraz nareszcie mogę napisać o ostatnich wydarzeniach. Podczas urlopu w Warszawie nie próżnowałam. Plan był taki by zorientować się w sytuacji na rynku pracy w stolicy. Odbyłam 6 rozmów rekrutacyjnych z których jedna zaowocowała zupełnie niespodziewaną ofertą kolejnego spotkania, które odbyło się tydzień po moim powrocie do Wrocławia. Dzięki temu spotkaniu wiem już, że we Wrocławiu zostaję do końca sierpnia a od września zaczynam nową pracę w stolicy. Obecnie przebywam na okresie wypowiedzenia. Z Wrocławiem jednak się nie żegnam gdyż od października rozpoczynam studia. Nowa praca nie będzie kolidować ani z moim śpiewaniem, częstymi wyjazdami ani ze studiowaniem. Udało mi się zrobić krok w kierunku rozwoju. UDAŁO SIĘ :)

niedziela, 5 lipca 2009

Zmiany

Zdaję sobie sprawę, że nie można pisać o czymś ważnym, by nie zapeszyć spełnienia planów. Więc napiszę tylko tyle - gdy dziś przejeżdżaliśmy obok mostu Świętokrzyskiego pomyślałam, że ja naprawdę nie wyobrażam sobie nawet powrotu do dawnej monotonii wrocławskiej, którą notabene sama sobie zgotowałam. Przedwczoraj zadzwonił do mnie mój bardzo dawny przyjaciel, Pan Stanisław. Tak długo nie utrzymywałam z nim kontaktu, że gdy otrzymał ode mnie wiadomość z zapytaniem, czy mnie jeszcze pamięta wystraszył się, że coś się stało poważnego, że się do niego odezwałam! Tak, oczy otworzyły mi się około 4 tygodni temu. Żyłam sobie spokojnie, sama dla siebie zamykając się w cieple mieszkania - chowałam się przed światem bo tak było wygodniej. Gdy nagle kotara spadła okazało się, że niemal wszystkich moich bliskich zostawiłam bardzo daleko od siebie! I głównie dlatego teraz walczę, o siebie, o swoje życie a nie o wegetację. Musi się udać. Jak powiada chór - uDa się !!!!!!!!!
W to wierzę :)

Daydream

sobota, 23 maja 2009

Dziś mamy sobotę, piękny dzień we Wrocławiu. Już jest SOBOTA! Kiedy minął ten tydzień?????

Wszystko zaczęło się od ostatniej niedzieli. Zaczęła się spokojnie, wiedziałam, że to jedyny wolny dzień w tygodniu dla mnie - tylko i wyłącznie, bez obowiązków :) Zobaczyłam słoneczko za oknem. Raz pojawiało się a raz znikało. Chciałam pójść z książką nad Ślężę, tam czuję się jak na wakacjach. Zawahałam się tylko czy zabrać ze sobą sheeshę, czy też może zapalić w domu i zmniejszyć sobie balast. Dla wygody wybrałam to drugie. Zajrzałam jeszcze na pocztę mailową, a tam czekała mnie niespodzianka - wiadomość od Beatki K. Chwilę później rozmawiałam już z Wojtkiem - który pewnie niedługo to przeczyta i uśmiechnie się pod nosem... :) 5 minut później padła decyzja a za kolejnych 5 byłam już na przystanku. Tak, pojechałam do Warszawy :)
Wieczorem byłam już w Ząbkach i spędziłam bardzo, ale to bardzo przyjemny wieczór w towarzystwie muzyczno-artystycznym. Kolejny dzień upłynął na błogim nic nie robieniu, na spacerze w deszczu oraz na późnowieczornych odwiedzinach znajomych (...), na oglądaniu filmów i przede wszystkim na WOLNOŚCI. Odnalazłam w sobie spokój i harmonię, pozytywną siłę i do dziś ją pielęgnuję. Wtorek - kolejny dzień tylko dla mnie. Spacerowałam kilka godzin po mojej stolicy. Śniadanie zjadłam w ulubionym chińczyku, później kawa i sheesha w Samych Fusach na starówce. Odwiedziłam również Grób Nieznanego Żołnierza. Kiedyś, gdy jeszcze mieszkałam w centrum Wwy bardzo często go odwiedziałam. Trafiłam na zmianę warty. Wszystko znów tak jakbym wcale nie wyjeżdżała. Tak, tam nadal jest duża część mojego serca.
Jednak podczas powrotu do Ząbek spędziłam ok 40 min w tramwaju zapchanym po brzegi mieszkańcami tego jakże nowoczesnego miasta co skłoniło mnie do refleksji. Obecnie chyba nie chciałabym znów wpaść w ten rytm stolicy. Bo zdecydowanie, gdybym pobyła tam dłużej) zaczęła bym biegać tak jak oni - chociażby po to, by mnie nikt nie szturchał! Albo stałabym się nerwowa i cały ten mój spokój diabli by wzięli...
Dlatego w najbliższych planach nie mam powrotu na stare dzielnice warszawskie. Choć odwiedzę je już niedługo, za ok 2 tygodnie.

Wróciłam w środę rano, a dziś już sobota! Minęło jak jedna chwila..

Dziś wieczorem wybieram się na wieczór panieński dwóch moich koleżanek z pracy, a jutro aż 3 próby w Opolu. Ale kocham to!
I zobaczę znów Becię :)

sobota, 18 kwietnia 2009

Wróciłam z próby. Lubię wracać do siebie, zasypiać we własnym łóżku. Obiecałam sobie kiedyś, że nie będę się przywiązywać do miejsc, do mieszkań. Za późno. Tu czuję się wspaniale. Tak, czasem myślę o przeprowadzce, taka już moja niespokojna natura strzelca. Wciąż szukam bezpiecznego schronienia.

Ten tydzień nie należy do najłatwiejszych, ale postanowiłam czerpać przyjemność z wykonywanych czynności. Dziś, pomimo zmęczenia, czuję, że radość i dziecięca ciekawość, fascynacja przepełnia moje serce. Tak, zakwalifikowaliśmy się do opolskich eliminacji do Debiutów (Festiwal Opolski). Sekcja, z którą wystąpimy przygotowała dla nas roboczy podkład. I to jak dla mnie jest przełom. Taki aranż sprawia, że piosenka brzmi zupełnie inaczej! Jest też nowy tekst, Szczepan się spisał, i choć wyśpiewać to nie jest łatwo to pokłony dla tego Pana.

A teraz powolutku, spokojnie dopijam herbatę "Zen Chai". która jest niezastąpiona po aktywnym dniu i spać. Przed 6 muszę wstać, pociąg do Opola o 7.42 i pierwsza i pewnie ostatnia próba z sekcją. Już nie mogę się doczekać!

Dobranoc :*

Wpomnienia i teraźniejszość



W minioną środę spotkałam się z koleżanką, z którą pracowałam kiedyś w restauracji "dla wybranych" w Warszawie. Wydawało mi się, że to było tak niedawno a tu, gdy policzyłyśmy, minęły 4 lata! Ania zmieniła się, spoważniała jednocześnie nie zatracając optymizmu i wiary w przyszłość. Bardzo mnie to cieszy, to jakby mały pomost między tym co było a tym co jest. Gdy pracowałam na Foksalu nie było to moje jedyne zajęcie. Między próbą snu a pracą na szatni odrabiałam dniówki w centrali Orange na słuchawkach. Nic ciekawego,ale taki natłok obowiązków nie przeszkadzał mi wtedy. Dlaczego pomost? Bo teraz też dużo pracuję. Ale jakże różna jest to codzienność od przeszłych czasów! Drugą "pracą" jest śpiewanie czyli moja pasja! Czy można chcieć więcej od życia? Mogę pogodzić jedno z drugim. To prawda - zmęczenie często sprawia, że umysł płata figle i ma się ogromną ochotę z czegoś zrezygnować. Postaram się jednak każdego dnia nastawiać się optymistycznie i walczyć z całych sił o spełnienie marzeń. Kolejne przeszkody na drodze do studiowania pojawiają się w moim życiu, ale modlę się co dzień o siły by je przeskoczyć. I wierzę mocno, że tym razem się uda!

Wish me luck,
Asia

wtorek, 10 marca 2009

Zmiany

Są i będą potrzebne w życiu. Każdy to powie. Ja zmieniam siebie - swoje podejście do życia, odkrywam przed sobą skrywane głęboko lęki i nadzieje, by niczym pajęcza sieć skąpana w rosie o poranku zalśniły w blasku chwały!

Co dzień staram się myśleć o dobrych rzeczach, pytam się siebie - jak się czujesz? Każdego dnia odpowiadam sobie - DOBRZE.

Był czas czytania książek, pierwszy raz od ponad 6 lat... Zatopiłam się w świecie wyobraźni i było mi tam niesamowicie dobrze. Tak bezpiecznie, i tylko ja rządziłam swoją przyszłością.. Lecz czy w realnym świecie życie zależy od kogokolwiek innego?

Ostatnio czuję się bardzo luźno - niczym się nie przejmuję, cieszę się każdą chwilą i jest wspaniale! Tego i Wam życzę :*

czwartek, 15 stycznia 2009

New year, new start

No to czas zacząć!

Choć dawno nie zdarzyło mi się opisywać wydarzeń na bieżąco chyba lepiej będzie po prostu napisać co jest a nie co było. Zaczął się nowy nowiuteńki rok. Ubiegły minął jak jedna chwila, ale teraz wspomnienia pokazują mi, iż był to rok nadzwyczaj udany.

Styczeń poczęstował mnie samymi niespodziankami. Sylwester spędzony na opolskim rynku był pracowity i chorowity, ale nie odczułam tego niemal wcale bo towarzyszyli mi moi bliscy. Wracałam o 4 rano do Wrocławia i nie mogłam się doczekać spotkania z moją najukochańszą przyjaciółką - Mary Mary.

Pierwszy weekend nowego roku spędzony w Poznaniu z Anną M. i Basią K. a "Sen nocy letniej" doprowadził mnie do łez, głównie dlatego iż widzę niesamowity rozwój moich dziewczynek! Poza tym poznańska "Zielona Weranda", która ukazała nam Kasia Rościńska (K8) podbiła moje serce! Koniecznie muszę ponownie zawitać do tego miejsca.

W pracy jakoś idzie, choć zapał już dawno minął po wiadomościach sprzed świąt. Starania nie mają sensu i nie przynoszą zamierzonych efektów. Pracuję więc i szukam innego miejsca..

Weekend kolejny - odwiedziny pewnej osoby, której bym się w życiu nie spodziewała ujrzeć w moich skromnych progach. Komentarz - :)

Teraz jestem troszkę zamieszana, ale to pewnie przesilenie zimowe. W najbliższą niedzielę próba OGC więc pewnie odżyję. A 24-25 styczeń to już moje odwiedziny WWY, gdzie czeka mnie spotkanie z Ekipą A.W.A.

Nowy rok, nowy start - myślę nad studiami, zmianą pracy itp. Co byście powiedzieli, gdybym została dziennikarzem muzycznym? :) Pytam serio!