niedziela, 11 grudnia 2011

Po urlopie.

Wyciszyłam się. Wszystko w głowie poukładałam. Tak miało być i tego zabrakło wcześniej. Spokój, nie koniecznie cisza. W zgodzie z duszą potrafię krzyknąć, potrafię też przyznać się do błędów. Dojrzewam :) I nie, nie zamierzam teraz odejść. Jestem silniejsza od niepowodzeń. Los w mych rękach nabiera przyjaznego kształtu, oświetla drogę niczym promyk w jesienny dzień, albo w pierwszy dzień wiosny po długiej zimie :)

piątek, 21 października 2011

Dojdę


Zbliżam się do tego punktu, leniwie, powoli. Gdy moje kroki zaprowadzą mnie tam, gdzie już wielokrotnie byłam nic nie będzie takie samo. Ten punkt nie jest mierzony odległością. Czas, jego linia, wykres emocji. Spotykają się tam... w spokojne, zupełnie zwyczajne popołudnie. I znika wszystko. Następuje zwrot akcji, zmiana miejsca i postaci w moim własnym osobistym teatrze. W końcu sama piszę ten scenariusz. Nie, nie muszę się spieszyć. Ale klepsydra pokazuje mniej niż 1/3 ziarenek piasku. Czara wypełnia się. W momencie przelania goryczy i niespełnionych pragnień po prostu... odejdę.

wtorek, 30 sierpnia 2011

Wyrwane z kontekstu


"Wybieram więc - tu i teraz - drogę w głąb siebie by móc wyrwać się z pajęczyny pracoholizmu, używek i pędu. Nie mogę tego zrobić ot tak, więc najpierw przeprowadzę szczegółową analizę wszystkich niezbędnych środków do osiągnięcia celu. W obliczu korporacjonizmu, dostaw sushi i pizzy czy kanapek wprost na biurko, jedzenia w pośpiechu i odpoczynku 2-3 godzinnego po aktywnych tygodniach nasze umysły zapominają co tak naprawdę liczy się w życiu. Topimy smutki w alkoholu, uwalniamy wstrzymywane w dzień emocje na tanich bankietach czy kolacjach. Palę tego papierosa a w głowie huragan. Paliłam wczoraj... chyba jeszcze mnie trzyma, drzwi umysłu otwarte na oścież. Każdy może wejść lub wyjść. Zauważę lub nie. "

czwartek, 25 sierpnia 2011

Akceptacja

Czuję się naprawdę wypoczęta, radosna i szczęśliwa. Tak niewiele potrzeba by znaleźć się w tym a nie innym stanie. Często wystarczy akceptacja otaczającej nas rzeczywistości oraz podjęcie decyzji, w którym kierunku należy podążać. Proste przemyślenia. W drodze do biura zastanawiałam się nad istotą negatywnych emocji. Bardzo łatwo jest się na nich skupić i nie dopuszczać promyków radości. Postanowiłam odwrócić sytuację i zablokować myśli negatywne. Pomyślałam o bliskich mi osobach. W mojej duszy toczyła się dotychczas walka pomiędzy ukrytymi wartościami danego człowieka a jego czynami. Wydawałoby się, że jedno nie ma nic wspólnego z drugim. Jednak są to jedynie pozory. Wszystko stało się jasne po chwili zastanowienia. By zrozumieć czyny innych wystarczy spojrzeć na świat ich oczami, wczuć się w sytuację, pomyśleć o ich rozterkach, radościach i nadziejach, a sposobach i warunkach, w jakich się wychowali. Zrozumiałam dzięki temu, że kocham te osoby takimi, jakie są. Wraz ze wszystkimi przywarami, skłonnością do popełniania błędów. To ludzkie i normalne - zrozumiałam, że AKCEPTUJĘ ich, takimi jacy są. Wystarczy chcieć zrozumieć...a najpierw zaakceptować samego siebie :)


piątek, 15 lipca 2011

Zamiecione

Zainspirowana pozytywnymi wibracjami wczorajszej nocy stwierdzam, że jeśli się czegoś naprawdę chce, to da się to osiągnąć. Wszystko potrafi się zmienić w jednej chwili.
Podziwiałam przepiękne pioruny podczas spaceru w deszczu a serce cieszyło się z wolności danej mi w tej chwili. Nie przeszkadzało mi, że już całkiem przemokła mi bluzka. Czułam się bezpiecznie. Zresztą nastrój udzielił się wszystkim uczestnikom wieczoru.
Jestem dumna, naprawdę dumna z siebie samej. Coś postanowiłam. Obiecałam sobie walczyć o to sama dla siebie. Łatwo jest złamać słowo dane tylko sobie. Wytrwałam jednak. Choć doskonale wiem, że jeszcze nie jeden raz przyjdzie mi zmagać się z wyborami.
Trzeba być wobec siebie wymagającym. Nagradzać się gdy wypełni się założony cel. O! Z tym zawsze miałam problemy - zaczynałam sto rzeczy naraz a później jęczałam, że już mam dość i z czegoś muszę zrezygnować. Nienawidzę podejmowania decyzji. Ale ale, właśnie uczę się nad tym zapanować. Robię postępy, organizuję się, ogarniam swoje sprawy. Te już dawno zepchnięte w najciemniejsze kąty mieszkania.
I te zamiecione pod dywan. Już prawie wyszłam na prostą. Jak to mawia kolega Piotrek - Ole! :)

czwartek, 14 lipca 2011

Mleczna Droga

Przychodziły koleje bezchmurne noce, a dusza (zasmakowawszy już wolności poza ciałem śpiącego) regularnie już podążała w stronę Mlecznej Drogi. Myśli krążące po orbitach jej świadomości stawały się czasem obsesyjne. Podczas jednej z owych wędrówek stała się rzecz straszna. Dusza upadła. Już spadając czuła, że ten lot może być jej ostatnim. Nie był on jednak końcem. Sięgnąwszy dna myślowego odmętu usiadła i zapłakała nad sobą samą. Po cóż bowiem krążyła bezustannie w poszukiwaniu...właśnie - czego szukała? Szczęścia? Miała je przecież. Spokoju? Smakowała go co noc podczas snu przyjaciela noszącego ją w sercu. Pogubiła się. I wtem zrozumiała, że jest przecież wystarczająco silna by wspiąć się z powrotem na wyżyny! Uważnie stawiała każdy krok po śliskich ścianach odmętu. W górze lśniły gwiazdy i Mleczna Droga. To one właśnie nadawały sens wspinaczce...

wtorek, 28 czerwca 2011

Short one

Nie oglądaj się za siebie! - powiedział strach. 
Kiedy muszę sprawdzić czy to, przed czym uciekam jest tak groźne, jak sobie wyobrażam! - odparł rozum.
Biegnij  i patrz śmiało w przyszłość! Co ma być, i tak będzie.... - podsumowało serce.

czwartek, 2 czerwca 2011

Turkusowy piasek

Przemknąwszy między szczelinami głazów drążonych od lat przez krople deszczu dotarłam do przepięknego miejsca. Na twarzy poczułam ciepły letni wiatr, pachnący bryzą turkusowego morza. Usiadłam na piasku. Neptun przyjemnie kołysał wodę, śpiewał w muszlach i pobudzał mewy do wirowania. Zatopiłam dłonie w piasku. Z wierzchu powierzchnia wydaje się być gładka i przyjemna, jednak gdy przyjrzysz się uważniej dojrzysz miliardy błyszczących elementów. Ten piasek powstał ze skały, z głazów, przez które jeszcze przed chwilą przyszło mi się przeciskać. Jak to możliwe? Ziemia jest niezwykle nieprzewidywalna, cały ten świat w ciągłym tańcu. Czy ja też rozkruszę się w drobinki? Tak, ciepły i delikatny piasek. Gdy zapadnie zmrok po jego cieple nie pozostanie nawet ślad, jedynie wspomnienie. Ale to się dzieje naprawdę, nie jest to wytwór mojej wyobraźni... Czuję się trochę jak we śnie. Jakby moja dusza już tu kiedyś była, odważna i niestrwożona przemierzyła te wszystkie wzgórza, widziała  ten zachód słońca. Tak jak deszcz zmywa pył po burzy tak ta chwila maluje spokój mojego serca. Niech to trwa.




źródło grafiki: www.nawyjazdy.pl

poniedziałek, 23 maja 2011

Self Esteem

Często życie układa nam niespodziewane scenariusze. Odnoszę wrażenie, że wszystkie zmiany mają zwrócić moją uwagę na możliwości, których nie wykorzystuję. Zmianom ulega również moje wnętrze, pragnienia i sposób ich wyrażania. Czuję, że nadciąga kolejna rewolucja. Słucham swego wnętrza i dążę do uspokojenia swojej duszy. Organizm powoli nie nadąża za moją żądzą pogodzenia wszystkiego w jednym czasie. Uczę się więc odmawiać. Ten rok należy do przełomowych.

czwartek, 19 maja 2011

Peaceful Warrior

Nie każdą walkę można wygrać. Czasem coś, co wydaje się być dla nas ważne znika w jednej chwili a my nawet tego nie zauważamy. Potrzeby można zagłuszyć, żołądek oszukać a pieniądze zarobić. Tylko gdzie w tym wszystkim znajdzie się czas na życie?

Kim jestem, czego chcę i dokąd zmierzam - nie ma znaczenia. JESTEM.

I tego się będę trzymać :)

czwartek, 12 maja 2011

MUZYKOLOT


Wtorkowy wieczór, piękna pogoda, w powietrzu unosił się zapach lata. 
Warunki idealne by wyjść z domu. 
Pozory czasem mylą - wybrałam się na koncert niedawno poznanej koleżanki. Nigdy wcześniej nie słyszałam jej wokalu więc ciekawość była wielka. Do PracoVni przybyłam z lekkim opóźnieniem. Jednak mój pośpiech był zbędny - w klubie zgromadziła się niewielka liczba słuchaczy. Pozorny minus przerodził się w zaletę - braliśmy udział w wyjątkowo ekskluzywnym evencie. 

Czym jest Muzykolot? To utwory, które muzyków inspirują, pozwalają przelać własne emocje w istniejące już kompozycje. Akustyczny skład, enigmatyczny nastrój i bardzo dużo ciepła. 
Muzycy piszą o sobie w następujący sposób:

Aga Szewczyk alias Booba - wokalistka, autorka tekstów i muzyki

Jej muzyka to soulujące dźwięki, okraszone beatami i brzmieniami bardzo różnorodnych stylów. Od wielu lat, w autorskich poczynaniach wspierają Agę ciekawi muzycy, którzy grają w zespole sygnowanym jej imieniem i nazwiskiem. Absolwentka Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego. Współzałożycielka klubowego kolektywu Ninja Projekt (2006r.), projektu Muzykolot (2010r.) Współpracowała i występowała : zzespołem Konfuzz, Plazmatikon ( ,,Dżemsesje", 2007 eReM ReakcjaMuzyczna/Fonografik
a), flecistą Maciejem Kleszczewskim, Mamadou Diouf, Dj Hadrianem. W ramach muzyczno-zimowych wyjazdów Snow Dj Week zetknęła się z interesującym i bogatym muzycznie środowiskiem dj'skim: Mike Polarny (Pompon), Envee (Niewinni Czarodzieje, Natu..), Pan Hory (Pompon).

Marcin Romanowski vel Pan Piroman - basista, producent muzyczny,
realizator nagrań, dj.

Przekorny muzyk, basista i perfekcjonista.
Współzałożyciel kolektywu producenckiego Happy Hour People zajmującego się robieniem remixów dla artystów. Współzałożyciel i basista zespołu R2D2 grającego muzykę drum'n'bass na żywo. Członek drum'n'bassowej formacji Jabba Finasky.
Jako basista i producent muzyczny współpracował min z : Pink Pong
Records, Bambi Mukendi aka Mad'house (znany z remixów Madonny), Goya, Reni Jusis, Matplanette, R2D2, Kosmofonik, Miennta, Kosmodrom i wielu innych.

Wojtek Makowski vel Kapitan Pokrzywa - gitarzysta, kompozytor

Już jako 9 letni chłopiec zagrał swój pierwszy koncert z orkiestrą
mandolinową. To miało zdecydowany wpływ na dalszy bieg zdarzeń. W wieku 14 lat zabrał bratu gitarę i do tej pory mu jej nie oddał...:)

Współpracuje z wieloma muzykami. Na scenie grał z zespołami takimi jak
Jazztruction,Trio Wojtka Makowskiego, Nowa Strategia Syntezy, Djembe Jet, HAL 9000, Sugar Grooves, Lili, Motema Africa, The Funcadelic Monks of Justice, Muzykolot.
Student Kompozycji, Produkcji Muzycznej oraz Techniki Muzyki Filmowej w University of Hertfordshire w Anglii.

Maciej Kleszczewski aka Kleszczu - flecista, wokalista

Wychował się w rodzinie o bogatych tradycjach muzycznych (klasyka, jazz). Ma za sobą wiele ciekawych projektów.
Miał przyjemność nagrywać i koncertować m. in. z zespołem Miennta, Ryszardem Borowskim, Krzysztofem Daukszewiczem, Djembe Jet, Mamadou Diouf, Emade, Kosmofonik, Lady Aarp, Osą, The Soundlite, Dj 600sto900, Dr Eider, Guiddo, Dj Hadrianem, Mi-ką oraz Dj Spike. Maćka można usłyszeć na albumach:
Miennta „Myśli połamane”, 2005 Miennta Records/SBS Arts
Plazmatikon „Dżemsesje”, 2007 eReM Reakcja Muzyczna/Fonografika
Lady Aarp „Soma”, 2007 Open Sources/Antena Krzyku
Fisz Emade “Heavi Metal”, 2008 Asfalt Records
Obecnie gra w zespole wokalistki Agi Szewczyk i gościnnie występuje z projektem Muzykolot.



Mamy więc do czynienia z profesjonalistami, co udowadniają podczas koncertów.

By opisać wrażenia z tego wydarzenia musiałam odczekać dłuższą chwilę. Prawdą jest to, że słuchając wykonania zabrakło mi słów. Odbiór dźwięków był bardzo czytelny, każdy instrument słyszalny selektywnie - tutaj wielkie podziękowania dla Pana akustyka! Wytworzyła się przepiękna przestrzeń, proporcje instrumentów współgrały ze sobą idealnie. Ciepło bijące od muzyków udzielało się publiczności.

Nie mogłam oderwać wzroku od Agi - emanuje spokojem, perfekcyjnie moduluje dźwięki, ma ustawiony głos a przede wszystkim powala barwą. Pełen profesjonalizm. Na uwagę zasługuje też gitarzysta, Wojtek Makowski. Jego improwizacje porywają duszę do tańca. Zresztą o każdym z wykonawców mogłabym napisać tylko dobrze. Nie chcę nikogo faworyzować bo każde z nich zasługuje na wyróżnienie.
Grali w tym składzie pierwszy raz, bez próby z uwagi na zmianę za perkusjonaliami (tego wieczoru grał Wojtuś Kidoń, z tym swoim pogodnym usposobieniem i uśmiechem :). 
Lekko i przyjemnie, nie widać było zdenerwowania (choć Aga przyznała się do lekkiej tremy na początku koncertu). 

Wszystkim bardzo gorąco polecam ten projekt!

wtorek, 26 kwietnia 2011

.

Są dni odpoczynku, są też chwile wzmożonej pracy. Tak ostatnio wygląda mój świat. Troszkę wypadłam z rytmu, szybciej się męczę. Zbawienne jest zaś spacerowanie w kierunku domu przez Łazienki Królewskie. Wiem już gdzie można spotkać nieustraszone wiewiórki, w którym miejscu pawie rozkładają pióropusze. Wiosna dodaje otuchy. Aż żal wsiadać do autobusu z rana. Niestety wstawanie o poranku nadal stanowi dla mnie poważne wyzwanie. Ale praktyka czyni mistrza ;)
Przede mną jeszcze dwa dni normalnej pracy, po nich koncert w Opolu i majówka z rodziną. Kolejne weekendy pod znakiem podróży - a to Opole, a to Wrocław, a to... sama nie wiem. Czyli wszystko wraca do normy.

środa, 20 kwietnia 2011

O Jednej Małej Odważnej Duszy


I stało się tak, że dusza oddzieliła się od ciała. Ulotniła się, potrzebowała na własną rękę przewędrować przestrzeń między oceanem samotności a szczytami radości. Utonęła 3 razy ulegając niezdecydowaniu i obawom, wyłowił ją promyk słońca i osuszył na złotym piasku. Przebyła lasy nieskończone po czym mozolnie poczęła wspinać się po wzgórzach. Będąc w połowie drogi pomyślała, że powody lęków ulotniły się w toniach bezdennego oceanu a powody poszukiwań szczytu unieważniły się niepostrzeżenie. Najwięcej przyjemności sprawiało samo wędrowanie. Wiedziała, że gdy osiągnie swój cel te chwile znikną na zawsze. Obejrzała się za siebie, ujrzała zachodzące słońce i powolnie wznoszący się księżyc. Zrozumiała, że tylko wtedy będzie szczęśliwa gdy cel pozostanie w zasięgu marzeń i będzie mogła ponownie wyruszyć w podróż ku niemu. Pełna wiary powróciła więc do ciała by pozostać w nim na dłużej - bezpiecznie, ciepło i z bagażem wspomnień. Bagaż to lekki, jednak przeniknął do nieświadomego zdarzeń umysłu osoby śniącej. Tak oto narodziła się harmonia i nadzieja, ekscytacja z każdej chwili. I nastał dzień.



poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Cisza i spokój.

Drugi tydzień na zwolnieniu lekarskim. Czy czuję się lepiej? Tak. Chociaż zdrowa jeszcze nie jestem. Smuci fakt, że jest wiele osób krytykujących moje przejawy normalności, ale może ma mnie to czegoś nauczyć. Wyciągam wnioski.
Są też ogromne plusy choroby - nareszcie mam możliwość odespania wszystkich bezsennych nocy spędzonych na wytężonych pracach związanych z muzykowaniem, studiami. Odpoczywam. Zaraz po powrocie do normalnego trybu rzucona zostanę na głęboką wodę - zbliża się Festiwal Filmowy w Cannes, więc znów nadgodziny. Są też w grafiku koncerty, więc próby, pociągi...i wszystko wróci do stanu sprzed choroby.
Ale jeszcze przez 3 dni wolność. Jutro wyniki prześwietlenia płuc i konsultacja z lekarzem. Okaże się czy przypadkiem nie ma konieczności przedłużenia leczenia. Będzie dobrze ;)

poniedziałek, 21 marca 2011

Teraz i Tu :)

Moje życie pędzi niesamowicie, kolejne dni mijają, tak samo jak tygodnie. Dopiero niedawno uporałam się z sesją na uczelni, zakończyłam wiele spraw spędzających mi sen z powiek. Emocji jest wiele, jednak w sercu czuję ten niesamowity spokój. Robię to co chcę, z ludźmi których uwielbiam, nawet pociągi zaczęły jeździć zgodnie z rozkładem! :)
Wczorajszy dzień upłynął pod znakiem prób wokalnych - najpierw z Flashbackiem przed wyjazdem do Rygi (już w ten piątek bierzemy udział w II etapie eliminacji do festiwalu New Wave 2011) a następnie z Opole Gospel Choir. Obie próby niesamowicie owocne, druga dostarczyła mi nie lada wzruszeń. Bardzo dawno mnie nie było na tych spotkaniach rodzinnych, a niewiele ich jeszcze pozostało. Jutro próba do Koncertu Rosyjskiego - gramy w najbliższy czwartek we wrocławskim klubie Firlej. Te koncerty odbywają się średnio raz na rok więc zapraszam Was bardzo serdecznie na to szczególne wydarzenie! :)

Jestem silna jak dawno już nie byłam. Nie boję się - wiem, że wszystko zależy tylko i wyłącznie ode mnie!
Chwytam więc chwilę - pamiętajcie: lepiej żałować rzeczy, które się zrobiło niż tych, które chciało się zrobić a zabrakło na nie odwagi! Teraz i tu :) If you know what I mean ;)

środa, 16 marca 2011

Cameleon

Cisza. Pustka. Wiatr nawet nie szemrze. Wyciszyć się, wrócić do samej siebie. Potrzeba jest wielka, to też sposób na złość. Wściekłość nieplanowana, podstępna, zakradająca się do świadomości przenikając komórki cielesne. Na siebie samą.
Dźwięki - kojące, czasem niezauważalne - saksofon, uderzenie w struny gitary, oddech na skórze.

Czasem się boję. Tak, bardzo nawet. Bojaźń niewskazana, wypłaszająca odwagę i pozostawiająca nicość.

Natura przynosi Wyciszenie  , schowanie się do wnętrza siebie (czy to możliwe?). Nie zrozumiesz tego co mam w głowie bo jesteś inna. Nie będziesz wiedział kiedy gest mnie urazi. Nie pokażę tego po sobie. Przemilczę. Ale do czasu. Gdy będę gotowa i wystarczająco zmęczona - odejdę. Znów wyruszę w drogę, daleką, nieznaną, na inny ląd, do innych ludzi. Powiem im to co już wielokrotnie - jestem wolnym, niezależnym organizmem. Pojawiam się tylko na chwilę, zmieniam kształt tak samo jak zmieniam zdanie.



Tak. Jestem kapryśna, coraz bardziej zirytowana. Kłamstwo - nienawidzę. Wolę niewiedzę. Niewiedza jest błogosławieństwem. Czasem tak, a czasem nie. Rozumiesz? Jak możesz to pojąć skoro sam błądzisz?
Nie zrozumiesz. Tak jak ja siebie nie rozumiem. Ani Ciebie, ani jej, ani jego.

Ty też się boisz? Strach to tylko cień. Z cieniem nie wygramy. Ale możemy się odwrócić do światła. Jeszcze nie teraz. Cień mi odpowiada. Jeszcze nie teraz...

Nie chcę się zmieniać, ale wyciągam wnioski. Jestem obserwatorem. Widzę co się dzieje. Jest coraz cieplej, świeci słońce - jasność. I nagle..... Szarość. Życie.

Trwajmy w nim więc.

piątek, 4 marca 2011

Confessions

Czasem zdarza się w naszym życiu coś, czego się wcale nie spodziewamy. Spada jak grom z jasnego nieba i blokuje możliwości logicznego myślenia. Paraliżuje nas strach, wcześniej skrzętnie skrywany w zakamarkach duszy i stajemy twarzą w twarz z duchami przeszłości, swoimi słabościami, błędami popełnionymi nieświadomie.
Kiedy pozwolimy sobie na chwilę samotności, poszukiwanie przyczyn zachowań i tego dziwnego "adrenaline rush", pozostaje jedynie wyciągnięcie wniosków.

Przyznaję się zatem sama przed sobą: boję się. Teraz już wiem dlaczego. Ale czy jestem w stanie jasno określić czego? Skoro znam powody niepowodzeń, widzę, że teraz postępuję zupełnie inaczej niż poprzednio - czego się bać?
Zarzucam więc tę praktykę i rzucam się na wody nieznanych wrażeń i doświadczeń. Wiara w powodzenie przedsięwzięcia to już połowa sukcesu. Zawsze ufałam swojej intuicji, wiem, że i teraz polegając na niej osiągnę sukces. Klucz do sukcesu? Szczerość, otwartość, bycie sobą w całej rozciągłości. Taka jestem i taką pragnę być zaakceptowana. Niczego nie przyspieszam. Delektuję się chwilą.

wtorek, 15 lutego 2011

Amazing

Ostatni miesiąc dostarczył mi nie lada emocji - ciągła nerwowa praca, walka z czasem, strach, płacz, depresja i desperacja... Udało się to jednak przezwyciężyć i dziś, z całą odpowiedzialnością za te słowa przyznaję, że było warto. Wisienką na torcie był miniony weekend.

11 godzin w pociągu, 5 egzaminów na uczelni, próba, sesja zdjęciowa do 4 rano, sesja nagraniowa całą niedzielę i powrót do Wwy - 10 godzin w pociągu.

Udało się zrealizować plan. Sądziłam, że to niemożliwe!!! Ta sesja, moje przeobrażenie się, możliwość pokazania drugiej strony mojej natury - nadal nie mogę uwierzyć w to co się działo we Wrocławiu! Osoby, które były ze mną doskonale wiedzą o czym piszę, pozostali muszą poczekać na zdjęcia, na których wszystko widać. Wyszło ze mnie samo zło... Ale - i jestem tego pewna - byłabym w stanie pracować tak na co dzień. Praca to nie łatwa, jednak gdy człowiek musi się po czymś takim zmierzyć z codziennością powstaje pytanie - kim naprawdę jestem, czym chcę się zajmować? Od lat próbuję pogodzić normalny tryb pracy z artystyczną pasją. Mam wrażenie, że w każdym środowisku odkrywam inną stronę swojej osobowości - bo przecież inaczej widzą mnie współpracownicy w biurze, znajomi z uczelni, współlokatorzy, przyjaciele z wokalnego ogródka...
Wiem, że coś we mnie pękło w tym roku. Wiem czego chcę i po to sięgam, a w sercu czuję niesamowity spokój... Nie boję się skrzywdzenia gdyż nie pozwolę na wyrządzenie mi krzywdy. Nie boję się utraty pracy bo wiem, że jestem za dobra by ze mnie zrezygnowano. Problemem dotychczas było podjęcie decyzji o rezygnacji z któregoś projektu. Udaje mi się tak manewrować swoim czasem by wszystko pogodzić.

Cieszę się, że mam wsparcie od bliskich, ciepłych i kochanych osób - to daje naprawdę wiele energii! :)

p.s.
od marca zmiana rozkładu jazdy PKP i jeszcze dłuższe  podróże.... :(

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Nowe postanowienie noworoczne :)

Nowy Rok przysparza mi wielu nieprzewidzianych zdarzeń, wrażeń i emocji. Jeszcze się styczeń nie skończył a ja nie mam zielonego pojęcia za który projekt zabrać się w pierwszej kolejności. Pracowitość to jedno a pracoholizm to drugie. Miałam kiedyś taki rok, w którym poświęciłam się pracy całkowicie. Tak naprawdę praca była całym moim życiem. Poskutkowało to zdrową(?) depresją i w efekcie końcowym przeprowadzką z Warszawy do Wrocławia. Po powrocie do stolicy czułam, i nadal wiem, że była to jedna z najlepszych podjętych przeze mnie decyzji. Dziś praca niesamowicie cieszy bo robię to co lubię. Jedyne, czego nie mogę się pozbyć to wrażenie, że znów nie poświęcam wystarczająco dużo czasu na swoje potrzeby. Zbytnio przejmuję się opiniami innych, podporządkowuję się. A w środku rośnie bunt. I tak o to powstało kolejne postanowienie noworoczne - więcej myśleć o sobie :)
Życząc sobie powodzenia pozdrawiam Was bardzo serdecznie :)