czwartek, 14 lipca 2011

Mleczna Droga

Przychodziły koleje bezchmurne noce, a dusza (zasmakowawszy już wolności poza ciałem śpiącego) regularnie już podążała w stronę Mlecznej Drogi. Myśli krążące po orbitach jej świadomości stawały się czasem obsesyjne. Podczas jednej z owych wędrówek stała się rzecz straszna. Dusza upadła. Już spadając czuła, że ten lot może być jej ostatnim. Nie był on jednak końcem. Sięgnąwszy dna myślowego odmętu usiadła i zapłakała nad sobą samą. Po cóż bowiem krążyła bezustannie w poszukiwaniu...właśnie - czego szukała? Szczęścia? Miała je przecież. Spokoju? Smakowała go co noc podczas snu przyjaciela noszącego ją w sercu. Pogubiła się. I wtem zrozumiała, że jest przecież wystarczająco silna by wspiąć się z powrotem na wyżyny! Uważnie stawiała każdy krok po śliskich ścianach odmętu. W górze lśniły gwiazdy i Mleczna Droga. To one właśnie nadawały sens wspinaczce...

Brak komentarzy: