piątek, 15 lipca 2011

Zamiecione

Zainspirowana pozytywnymi wibracjami wczorajszej nocy stwierdzam, że jeśli się czegoś naprawdę chce, to da się to osiągnąć. Wszystko potrafi się zmienić w jednej chwili.
Podziwiałam przepiękne pioruny podczas spaceru w deszczu a serce cieszyło się z wolności danej mi w tej chwili. Nie przeszkadzało mi, że już całkiem przemokła mi bluzka. Czułam się bezpiecznie. Zresztą nastrój udzielił się wszystkim uczestnikom wieczoru.
Jestem dumna, naprawdę dumna z siebie samej. Coś postanowiłam. Obiecałam sobie walczyć o to sama dla siebie. Łatwo jest złamać słowo dane tylko sobie. Wytrwałam jednak. Choć doskonale wiem, że jeszcze nie jeden raz przyjdzie mi zmagać się z wyborami.
Trzeba być wobec siebie wymagającym. Nagradzać się gdy wypełni się założony cel. O! Z tym zawsze miałam problemy - zaczynałam sto rzeczy naraz a później jęczałam, że już mam dość i z czegoś muszę zrezygnować. Nienawidzę podejmowania decyzji. Ale ale, właśnie uczę się nad tym zapanować. Robię postępy, organizuję się, ogarniam swoje sprawy. Te już dawno zepchnięte w najciemniejsze kąty mieszkania.
I te zamiecione pod dywan. Już prawie wyszłam na prostą. Jak to mawia kolega Piotrek - Ole! :)

Brak komentarzy: