czwartek, 22 stycznia 2015

Ona i On, eterycznie

Autor zdjęcia: Jeffrey Vanhoutte
Spotkałam ich we śnie. Nie planowałam tego. Czy miałeś kiedyś taki sen? Niezwykle realny choć niemożliwy w prawdziwym świecie? Czujesz każdy przedmiot, słyszysz i rozumiesz głosy, przekaz, ciepło, zimno, wiatr czy śnieg. Więc Twój umysł przyswaja wydarzenia jako prawdziwe. Spotkałam dwie natury człowieka w jednym miejscu - dobro i zło. Nie miały postaci anioła i diabła, nic z tych rzeczy. Ona pojawiła się pierwsza - niezwykle intrygująca istota, zaznaczająca swą obecność dziwnym uczuciem w sercach obecnych. Nie był to strach, nazwałabym to czujnością czy przypływem adrenaliny, przebudzeniem. Wzbudzała respekt. Wiedziałam, że nie można stawić jej czoła bez rozsądnych argumentów. Pokonałaby każdego w mgnieniu oka. Zamieniłam z nią dwa słowa. I tak jak apetyt rośnie w miarę jedzenia tak z chwilą akceptacji jej natury rosła we mnie chęć czynienia zła. Nie, nie chciałam krzywdzić ludzi, jednak pozwalałam sobie odczuwać złe emocje - gniew, pogardę, pychę. Byłam silna w swojej złości, ale za każdym razem gdy kogoś raniłam jakaś część mnie ginęła bezpowrotnie. Wokół panował półmrok, niebo przykryte grubą warstwą chmur nie pozwalało przebić się żadnemu promykowi jakże upragnionego słońca. Zaczęłam się tą atmosferą dusić. Podświadomie podjęłam decyzję - nie chcę trwać w tym stanie! Odwróciłam się od Niej i oddaliłam. Mimo rosnącego dystansu wiedziałam, że wciąż jest obecna, podąża za mną, obserwuje. Im dalej byłam tym lżej się czułam. Zobaczyłam nawet mały skrawek błękitnego nieba. I to właśnie wtedy pojawił się On. Nieco pulchny, kręcone włosy, zdecydowanie ludzki. Przemawiał miłym dla ucha, łagodnym głosem. Reprezentował spokój, radość, spełnienie i ulgę. Ją właśnie odczułam gdy otulił mnie swymi ramionami. Spojrzałam w górę - niebo tak błękitne, że aż nierealne, a na nim białe chmurki, tzw. "baranki" i czarne burzowe w tym samym kształcie. Rozwiewał je wiatr, jednak były wciąż nierozłączne, jak dwie karty - para, Król i Królowa. On mi to wytłumaczył - nasz świat zawsze będzie połączeniem dobra i zła, są nierozłączne. W każdym człowieku te dwie natury równoważą się po to, by możliwy był rozwój jednostki. Nie można się bać samego siebie, potępiać za negatywne myśli. Jedynym słusznym rozwiązaniem jest zaufanie sobie i słuchanie głosu rozsądku, serca, intuicji. Taka jest kolej rzeczy. Dokonywanie świadomych wyborów jest kluczem do szczęścia.
Autor zdjęcia: Jeffrey Vanhoutte

Obudziłam się. Ale wciąż pamiętam te słowa. I wiesz co? Wierzę.





Brak komentarzy: